6. Jak przywitać się z kilkoma osobami jednocześnie w grupowym mailu? – Stosuj formułę „Witam wszystkich” lub „Drodzy odbiorcy”. 7. Czy podczas zbiorowego powitania powinniśmy dostosować ton do kultury odbiorców? – Tak, ważne jest, aby dostosować się do kultury odbiorców, aby uniknąć nieporozumień. 8.
Dla dziewczyny, która jest tak słodka jak lody i słodka w bucie, cutesickle to idealne słowo combo. Jak to słowo NIE może być jedną z uroczych rzeczy, które nazywam twoją dziewczyną? # 31 Brooke. Słowo w miejskim słowniku, które oznacza piękne i wspaniałe, nawet jeśli jej rodzice tego nie nazwali, możesz.
Co dla dziewczynki oznacza Hej z 3 Y? Jedno „y” w przywitaniu – „Cześć, jak się masz?”. Dwa „y” w hejnale – „Cześć, jestem tobą zainteresowany, co robisz?”. Trzy „y” w hejnale – „Więc, kiedy zamierzasz mnie zaprosić na randkę?”. Cztery „y” w hejnale – „Umawiamy się już od jakiegoś czasu, kiedy
60 zabawnych wiadomości, które rozśmieszą dziewczynę z tekstu. 1. Nadajesz sens mojemu życiu, jesteś słownikiem? 2. Nie miałbym nic przeciwko życiu w piekle, jeśli to z tobą dziewczyno, ale bez ciebie niebo nie jest dla mnie miejscem. 3. Och, takie świeże! Nasza miłość jest jak świeża kawa. 4.
Hej, zapewne nikt mnie nie pamięta i wcale się nie dziwię. Ale postanowiłam wrócić i zacząć od nowa. Liczę na wasze komentarze te miłe (i nie miłe również c:) Również zapraszam was do składania zamówień, nie bójcie się.
Vay Tiền Online Chuyển Khoản Ngay. Uwielbiam spać i nie znoszę zrywać się wcześnie rano. Może wam to potwierdzić mój mąż, który z radosnym uśmiechem niczym Kopciuszek buszuje po mieszkaniu, gdy tylko zaleją je promienie słoneczne. W tym czasie ja naciągam poduszkę na głowę i próbuję znanej już najstarszym Indianom sztuczki pt: “tu mnie boli i dziś nie wyjdę z mojego tipi”. Raz tylko w swojej karierze bez problemu zrywałam się o 5 rano, a robiłam to z wielkiej miłości – chciałam poderwać Edwina 🙂 Dziesięć lat pózniej nie w głowie mi takie pobudki. Niestety, Leosia wdała się w tatę pod tym względem i pełna humoru oraz chęci do zabawy wyciąga mnie z łóżka. I ja, prawdziwa fanka snu, napiszę wam teraz coś druzgoczącego: dobrze jest wstawać rano. Aż mnie coś strzyka, jak piszę te słowa, ale od kilku miesięcy intensywnie pracuję nad zmianą nawyków i widzę, że jednak lepiej wstać wcześniej. Oczywiście, dużo zależy od tego jaki mam styl życia. Zaraz odezwie mi się tu jakiś stereotypowy singiel i freelancer, że on to ma wenę w nocy i rano musi odespać, a właściwie to nic nie musi i spadaj na drzewo przemądrzała babo. On nie musi, ja owszem. Dzieci trzeba odstawić kolejno do szkoły i do niani, a potem tyrać, drodzy państwo, bo jakoś tak się przyjęło, że do firm dzwoni się raczej w dzień, nie w nocy. Jak zacząć wstawać wcześnie rano bez problemu? Właściwie, to powinnam skreślić owo “bez problemu”, bo chociaż wstaję, to wcale nie jest mi łatwo. Przynajmniej jeszcze nie – dobrze, że jogę mogę praktykować z zamkniętymi oczam! Małe kroczki. Miałam w zwyczaju wstawać na ostatnią chwilę i w biegu, rozczochrana, wybiegałam z dziećmi z domu. Śniadanie jadłam dopiero godzinę pózniej przed ekranem monitora. Prawie co wieczór myśłam sobie, że tak dłużej być nie może. Następnego dnia miałam wstać wcześniej i sobie ze wszystkim poradzić. Ustawiałam więc budzik o półtorej godziny wcześniej i…oczywiście nie miałam siły wstać o tak nieludzkiej godzinie! Wyłączałam więc budzik, a w skutek czego często przesypiałam nawet moją poprzednią godzinę spania. Trzeba było podejść do tematu inaczej. Najpierw ustawiałam budzik na budzenie o 5 minut wcześniej niż zazwyczaj. Gdy się przyzwyczaiłam (to jest budziłam się na kilka sekund przed dzwiękiem alarmu), robiłam kolejne przesunięcie. Aktualnie wstaję jakieś 40 – 50 minut wcześniej i to już pozwala mi na niezłe zorganizowanie się! I dobrze, bo Maja zaraz idzie do szkoły i jestem pewna, że będą poranki, gdy jej się nagle przypomni o jakimś pilnym projekcie! Odłóż telefon. Przyznać się: kto zasypia przeglądając internet w telefonie? Ja tak robiłam…Szczególnie szkodliwe było to w moich depresyjnych fazach i telefon w jakiś dziwny sposób wyciszał moją potrzebę spania – kończyło się na ciągłym odświeżaniu Instagrama do 2 lub 3 w nocy. Naukowcy mówią coś o poziomie stresu, który wytwarza nam się w mózgu – lepiej więc poczytać jakąś lekką książkę. Posprzątaj kuchnię. Lub posprzątajcie, w końcu nie wiem jak mieszkacie, a ideologia gender przede wszystkim *. Jeśli chcemy mieć dobry poranek, nie może go zepsuć zabałaganiona kuchnia. W końcu wstajesz po coś o tej nieludzkiej porze – chcesz zrobić cudowne i fototegiczne gofry, które napędzą ci fanów i dary losu**. Ja bym to rozszerzyła o tak zwany decluttering. Po polsku tłumaczą to jako sprzątanie, ale w rzeczywistości nie chodzi o grutnowne szorowanie fug w łazience, tylko odłożenie nieużywanych rzeczy na miejsce. I tak staramy się poświęcić wieczorem 10 – 15 minut właśnie na decluterrin. Fajne jest to, że może się angażować cała rodzina – dziewczynki odkładają zabawki i swoje ubranka. Oczywiście, zdarza się, że mam gorszy dzień, padam bez sił do łóżka i nie uda mi się ogarnąć przed spaniem. I co wtedy? No, wiadomo, goście przychodzą *** Zwizualizuj sobie zalety wczesnego wstawania. Czyli krótko mówiąc odpowiedz sobie, co ci to da. Mi pozwala na ogarnięcie swoich emocji i zebranie sił na nadchodzący dzień. Po prostu mam chwilę na zajęcie się sobą: mogę poćwiczyć, mogę w spokoju wypić herbatę i przejrzeć artykuł z “Wysokich”, na który ciągle brakuje mi czasu, bo wieczorem już nie kontaktuję. W ciagu dnia życie układa się różnie. I bardzo często zaplanowane zajęcia muszą zostać przekreślone i przełożone. Może być więc tak, że po powrocie do domu nie będę miała czasu na chwilę dla siebie. Leosi będą dokuczać zęby i skończy się na tuleniu i pocieszaniu. Może Maja będzie miała trudniejszy dzień w szkole i trzeba jej będzie pomóc radzić sobie z emocjami. Może będę musiała kończyć jakiś produkt po godzinach, gdy już panny pójdą spać. Różnie może być. * To oczywiście żart 🙂 Trudno pisać o sprzątaniu, gdy się jest feministką, a jednocześnie akurat to właśnie ty najczęściej sprzątasz kuchnię. ** A gofry, to akurat Edwinek robi. *** Jestem chodzącą, porażką. Mimo tego całego planowania! :p
Budzisz się rano z uśmiechem na ustach, spokojnie przygotowujesz śniadanie, w podskokach idziesz budzić swoje dzieci, które na twój głos i delikatne głaskanie po buzi, otwierają radośnie oczka ze słowami „Och jak dobrze mamusiu, że mnie budzisz”? Potem ty idziesz szykować się do pracy, a Twoje dzieci w podskokach, sprawnie i z radością ścielą łóżka, ubierają się i z uśmiechem zjadają przygotowane wcześniej śniadanie. Teraz to już tylko grzeczne mycie zębów i sprawne zakładanie kurtek, czapek, butów i rękawiczek. A wszystko z uśmiechem i radością na twarzach. Tak wyglądają Twoje poranki? Pewnie nie, bo taka wizja jest raczej niemożliwa do spełnienia poza scenariuszami reklam margaryny i proszków do prania. Są jednak sposoby na to, żeby poranki z dziećmi nie były codzienną walką na śmierć i życie. Co więc można zrobić, żeby dzieci spokojnie wyprawić do przedszkola i samemu zdążyć do pracy? Opierając się na własnych błędach, doszłam do następujących wniosków: 1) Zachowaj spokój. Jednym z mechanizmów pozwalających na przeżycie w stadzie są neurony lustrzane. W skrócie, są to takie połączenia w mózgu, które powodują że mimowolnie zachowujemy się tak, jak otaczający nas ludzie. Dzieci też to mają. Co to oznacza w praktyce? Na przykład to, że zdenerwowana mama = zdenerwowane dziecko. A zdenerwowane dziecko = piętrzące się trudności przy wychodzeniu z domu. To Ty jesteś dorosła, i to na Tobie spoczywa zadanie zachowania spokoju. Nie na dziecku. Dziecko jeszcze nie ma takich możliwości. Teraz tylko pytanie jak to zrobić? Skąd wziąć ten cholerny spokój, kiedy wszystko wskazuje na to, że po raz kolejny przyjdziesz do pracy spóźniona? Na to pytanie niestety każdy musi sobie odpowiedzieć sam. Warto lepiej się poznać i przetestować na sobie kilka pomysłów. Na przykład: Wstawaj 15 minut wcześniej, żeby mieć więcej czasu na poranne przygotowania. Poświęć pięć minut na proste ćwiczenia rozciągające, lub medytację. (Ja często wpisuję na Youtube np. 5 minute morning routine, 5 minut yoga, 5 minut meditation – jest w czym wybierać. To tylko pięć minut, a naprawdę pozwala lepiej zacząć dzień – pod warunkiem, że wstanę zanim wstaną moje dzieci) Kładź się wcześniej – wyspana mama, to spokojniejsza mama. Pranie nie zając. Dbaj o siebie. Pozwól i sobie na odpoczynek i rzeczy, które sprawiają Ci przyjemność. Jeśli czujesz, że ktoś dba o Ciebie, łatwiej Ci dbać o innych. (O tym, że jesteś gąbką) Uwolnij Moc razem z Joanną Baranowską, zapisz się na bezpłatne (BASIC) całoroczne warsztaty tutaj 2) Pamiętaj, że dziecko nie robi Ci na złość. Jemu się po prostu nie chce wstawać, wychodzić i śpieszyć od razu z samego rana. Ono też, tak jak Ty wolałoby mieć czas dla siebie, rozbudzić się spokojnie i na własnych zasadach. To, że Ty mówiłaś wczoraj wieczorem, że „jak nie pójdzie teraz spać, to będzie rano zmęczone”, znaczy najwyżej tyle, że dziecko wczoraj wiedziało, że to może nastąpić. To wcale nie znaczy, że dzisiaj jest gotowe na takie konsekwencje. To jest naprawdę trudna lekcja, wiem to dobrze patrząc po sobie. I to, że zdaje sobie sprawę z tego, że jak położę się o drugiej, to rano będę niewyspana, wcale nie pomaga mi następnego dnia rano obudzić się z uśmiechem na ustach i radością w sercu. Czemu dzieci mają zachowywać się bardziej konsekwentnie niż dorośli? Zamiast po raz kolejny powtarzać „a nie mówiłam…” staram się więc w takich sytuacjach zgadzać z moim dziećmi. „Chce ci się spać? Wolałbyś jeszcze poleżeć? Ja też. Ale jak jeszcze trochę poleżymy, to spóźnisz się na śniadanie w przedszkolu.” I o dziwo takie podejście bardzo często działa – płacz i jęczenie ustaje ustępując miejsca spokojnemu pogodzeniu się z niesprzyjającą codziennością. 3) Przygotuj się wieczorem. Jeśli jest coś, co możesz zrobić wieczorem, zrób to. Rano i tak masz zawsze za mało czasu. Po co dokładać sobie niepotrzebnego stresu i obowiązków. Wybierz ubranie dla siebie i dziecka, spakuj drugie śniadanie, plecak, może nawet przygotuj śniadanie (np. owsianka na noc) – jednym słowem jeśli coś da się zrobić dzień wcześniej – zrób to dzień wcześniej. 4) Zrób plan. O tym, jak przydatne jest to narzędzie dla dzieci już pisałam, więc tutaj przypomnę tylko pokrótce. Jeśli musisz cały czas przypominać dziecku rano o wszystkim, być może Twoje dziecko po prostu nie do końca wie, czego się od niego oczekuje. Spróbujcie razem na spokojnie (dzień wcześniej oczywiście, a najlepiej w piątek wieczorem, tak żeby w sobotę i niedzielę można było potrenować), ustalić co dziecko musi zrobić rano i w jakiej kolejności. Zapiszcie wszystkie zadania na kartce lub narysujcie (wystarczą symboliczne oznaczenia, nie trzeba tu żadnych zdolności plastycznych) i przyklejcie gdzieś w widocznym miejscu. W ten sposób dziecko po obudzeniu będzie miało ściągawkę i będzie mogło sobie po kolei wykonywać swoje zadania, bez ponaglania, przypominania itp. Nie przejmuj się, jeśli na początku dziecko zrobi np. tylko pierwszą czynność, a o kolejnych zapomni. Pokaż mu wtedy kolejny punkt na planie, potem kolejny. Bez nerwów, spokojnie. Proces nauki wymaga czasu. (Sobie też możesz zrobić taki plan, jeśli masz wrażenie, że Twoje poranki to czysty chaos ) 5) Pamiętaj o poczuciu humoru. Poranki dla większości z nas są wystarczająco trudne i stresujące, nie ma powodu, żebyśmy jeszcze pogarszali sytuację ciągłym narzekaniem. Trochę śmiechu może pomóc rozładować trudną dla Ciebie, ale i dla Twoich dzieci, sytuację. Zacznij śpiewać śmieszną piosenkę przy ubieraniu, albo wymyśl jakąś niemądrą rymowankę w stylu „Wpadła nóżka do skarpetuszka”. Albo wyjdźcie z domu tyłem. Być może będziecie się wtedy szykować odrobinę dłużej, ale za to zaczniecie dzień w lepszym nastroju. Kilka rzeczy wartych przemyślenia, jeśli masz problemy z porannym wychodzeniem z domu: Czy masz jakiś plan na rano, czy może działasz chaotycznie? Czy Twoje dzieci wiedzą co i kiedy mają robić? Czy poranki wyglądają codziennie tak samo, czy może jednego dnia najpierw każesz się dzieciom ubierać, a innego zaczynasz od śniadania lub pędzisz je krzykiem do łazienki? Może warto przygotować wcześniej odpowiedni plan? Czy jest coś co robisz rano, a co równie dobrze mogłabyś zrobić poprzedniego wieczora? Czy wstajesz wystarczająco wcześnie? Cudów nie ma – czas się nie rozciąga. W jaki sposób dbasz o to, żeby zachować swój własny spokój? Czy przypadkiem nie zapominasz o tym? A jak u Ciebie wygląda poranne wychodzenie z domu? Może też masz jakieś sprawdzone sposoby na trudne poranki? Podziel się proszę w komentarzu, a jeśli uważasz, że ten wpis jest pomocny, podziel się nim ze znajomymi. Dla mnie każdy komentarz, każde udostępnienie jest ważne. Tylko w ten sposób mogę się dowiedzieć, że ktoś czyta, to co piszę. Pin It
Serwis Meduza poprosił czytelników o przesłanie zdjęć swoich antywojennych tatuaży Wiele osób, które się do redakcji odezwało, przyznało, że tatuaż zrobiony po 24 lutego był ich pierwszym Publikujemy zdjęcia tatuaży wraz z listami, które pojawiły się przy wysyłanych fotografiach Tekst publikujemy dzięki uprzejmości serwisu Meduza. Prosimy o wsparcie pracy niezależnych rosyjskich dziennikarzy Więcej informacji na stronie głównej Onetu W Rosji właściwie nie ma możliwości wystąpienia antywojennego. Protesty uliczne są zakazane, władze rozprawiają się z ulotkami i graffiti, a każda próba publicznego potępienia inwazji może skończyć się więzieniem. W tej rozpaczliwej i beznadziejnej sytuacji wiele osób wykorzystuje swoje ciało jako przestrzeń do wyrażenia własnej opinii na temat wojny. Na początku lipca poprosiliśmy naszych czytelników o przesłanie zdjęć swoich antywojennych tatuaży. Pisali do nas z kilkudziesięciu miast w Rosji, a dla wielu tatuaż wykonany po 24 lutego był tym pierwszym w życiu. Niektórzy czytelnicy zaznaczają, że antywojenne tatuaże pozwalają im na co dzień demonstrować poglądy, a więc demonstrować przeciwko polityce Kremla. W metrze, biurze czy supermarkecie ludzie pokazują sobie, że nie są sami. Napisy i rysunki na ciele przypominają — co chwila — że wojna trwa właśnie teraz. Czytamy wszystkie listy (dziękujemy za nie) — i publikujemy cytaty wraz ze zdjęciami tatuaży. *** Obok mnie w salonie dziewczyna miała kwiatek i trzy litery: "M", "I", "P". W kawiarni baristka zauważyła "spokój" wokół jej szyi. Boję się nawet wyobrazić, ile osób zrobiło podobne tatuaże po 24 lutego. *** Możesz zakazać wieszania plakatów, ale nikt nie zabroni mi pompowania atramentu pod moją skórę. *** Używam ciała jako rodzaju banera. "Spokój" na głowie i w głowie – tego pragnę najbardziej. Używam ciała jako rodzaju banera *** Bez strachu chodzę w ubraniach, które nie zasłaniają moich tatuaży. Co mi zrobią? Zerwą mi skórę? *** To oczywiście nie jest rana postrzałowa, amputowana noga, czy ręka, albo dziura po kuli, czy blizna z pola walki. To jest kawałek mojego ciała, który do końca życia będzie mi przypominał, że nie ma nic cenniejszego niż ludzkie życie. Polecamy: Ołena Zełenska w USA. "Nie złamią nas" *** Nie sądzę, że w ten sposób uda się przekonać zwolenników wojny. Ale właśnie tak demonstrujemy swoje poglądy. Niech zobaczą: jesteśmy, jest nas wielu. Foto: Meduza Niech zobaczą: jesteśmy, jest nas wielu Nieznani ludzie podchodzą do mnie, ściskają mi rękę i mówią, że zrobienie takiego tatuażu to odważny akt. *** Nie chcę, żeby mój mózg zapomniał. Codziennie rano, stojąc przed lustrem, będę pamiętał okrucieństwa w Buczy, ostrzał ukraińskich miast i wszystkie inne okropności wojny, które wcześniej wydawały się nie do przyjęcia. Polecamy: 4-letnia dziewczynka zginęła w rosyjskim ataku. Wracała z mamą od logopedy *** Jest bardzo ciężko, bo nie możemy niczego zmienić. Ale trochę my się zmieniliśmy. Foto: Meduza Rosjanie robią tatuaże, by pamiętać o wojnie 6 marca poszedłem na wiec antywojenny z pacyfą namalowaną na kurtce i napisem: "stop wojnie". Zatrzymali mnie, a potem wsadzili do więzienia na 15 dni. Grozili, że jeśli nie zmażę pacyfy, aresztują mnie ponownie po wyjściu z aresztu. Ostatecznie zdecydowałem się na tatuaż z pacyfą — nie da się go wymazać. *** Czasami specjalnie idę na policję, żeby zapytać o drogę lub o coś innego. W takich momentach mam wrażenie, że mój tatuaż rośnie i staje się ogromny. Foto: Meduza Codziennie rano, stojąc przed lustrem, będę pamiętał wszystkie inne okropności wojny Często widzę ludzi gapiących się na mnie w metrze, w kawiarni. Pewnego dnia barista powiedział: "Mam nadzieję, że cię nie zamkną?". *** 24 lutego i w pierwszych dniach wojny wyciągaliśmy się nawzajem z doła. Dużo się przytulaliśmy, płakaliśmy i rozmawialiśmy. Te tatuaże stały się małą kotwicą, trzymającą się niedocenianego świata. *** Tatuaż to przypomnienie, że świat jest na mojej ręce, a bardzo blisko jest wojna, w której uczestniczy mój kraj. Foto: Meduza Tatuaż to przypomnienie, że świat jest na mojej ręce, a bardzo blisko jest wojna W spokojnej Moskwie bardzo łatwo jest normalnie żyć, tkwiąc w iluzji codzienności. Mi jednak zależy na tym, aby pamiętać ten straszny czas oraz wszystkie moje lęki. *** Moja mama jest Ukrainką, a ojciec Rosjaninem. Gdy wybuchła wojna, rodzina podzieliła się. Tatuaż jest na cześć mojej rodziny i wiary, że kiedyś znowu będziemy razem. *** Pokryty tak beznadziejną ciemnością, że nie można się obejść bez przypomnienia najważniejszej rzeczy. Foto: Meduza Tatuaż jest na cześć mojej rodziny i wiary, że kiedyś znowu będziemy razem Postanowiłem przypomnieć [światu o wojnie] swoim żywym przykładem. Na co dzień pracuję z ludźmi i widać moje ręce. Setki ludzi ogląda je każdego dnia. Przeczytaj także: Ukraińska snajperka: 28 lutego byłam już w jednostce *** To coś jak powitanie: "Jestem z tobą, nie bójmy się". Foto: Meduza To coś jak powitanie: "Jestem z tobą, nie bójmy się" Połowa mojej rodziny mieszka w Ukrainie. Poprosiłem mamę, żeby napisała kilka słów o wojnie. *** Zrobiłem tatuaż jak najbliżej serca, gdzieś poniżej splotu słonecznego. *** Tatuaż wyraża moją niechęć, strach, moją bezradność. *** Znam dziewczynę, która też ma gołębia na ramieniu. Jesteśmy jak siostry z tym samym postrzeganiem świata i w nieszczęściu, że żyjemy w tych czasach. Foto: Meduza Znam dziewczynę, która też ma gołębia na ramieniu. Zrobiłam tatuaż po śmierci babci Jewgieni, która mieszkała w Ukrainie (babcia zmarła z głodu i odwodnienia w Rubiżnym). *** Będę nosić ten tatuaż przez całe moje życie. Pokażę i opowiem dzieciom, wnukom, każdemu, kto zobaczy tatuaż i zapyta o jego znaczenie. *** Mój tatuator zorganizował akcję charytatywną. Pieniądze za tatuaż przekazujesz na fundusz pomocowy dla Ukrainy. Tak przypieczętowałem swoją opinię na temat wojny na całe życie. Wolałem pomagać i wierzyć, niż bawić się i niszczyć. Foto: Meduza Wolałem pomagać i wierzyć, niż bawić się i niszczyć Tatuaż został wykonany 31 maja 2022 r. w Republice Dagestanu. Dziś w każdej wiosce babcie dziergają czarne szaliki i opłakują zmarłych. *** Moi rodzice powiedzieli, że są mną rozczarowani. Ale nigdy nie żałowałem zrobienia tatuażu. *** Każdego ranka, kiedy się budzę, widzę swój tatuaż. Nie pozwala mi wątpić w słuszność mojej opinii. Foto: Meduza Każdego ranka, kiedy się budzę, widzę swój tatuaż To wszystko, co mogę zrobić, mieszkając w Irkucku. Jestem tak daleko od realnej możliwości protestu, że po prostu muszę iść dalej i nie dać się zastraszyć. *** To mój pierwszy tatuaż. To obowiązek pamiętania i mówienia o tej straszliwej wojnie Rosji z Ukrainą, ilekroć ktoś zapyta: "Co tu jest napisane?". Zdjęcia czytelników Breusa, Volkova, Meduza
Oh, to poranne wstawanie... Jak wynika z ankiety dotyczącej miesiąca o smart wstawaniu, pytanie jak wstawać rano wypoczętym to rzecz, która interesuje was niemal tak mocno, jak aplikacje do mierzenia snu. Ustalmy sobie to od razu - to nie jest łatwe. Nie ma też magicznego lifehacka, który sprawi, że dowiesz się jak wstawać rano pełnym energii. Trzeba będzie trochę popracować i kilka rzeczy zmienić. Ale - zapewniam - opłaca się. Dodam jeszcze, że "rano" traktuję w tym tekście bardzo, bardzo szeroko. To może być dowolny czas od 5 do 10 czy 12. "Rano" w tym kontekście oznacza po prostu czas mniej-więcej do południa, niezależnie od tego, która to godzina. Podobnie będzie w tekstach o porannych nawykach - tu "rano" traktuje się też bardzo szeroko, a więc do maksymalnie 2 godzin po wstaniu. Jeśli wstajesz o 10:00, twoje "rano" może przeciągnąć się nawet do wczesnego przedpołudnia. ;) Ten wpis jest częścią miesiąca tematycznego o smart-śnie. Zapisani do newslettera otrzymają na koniec miesiąca ebook o najważniejszych porannych nawykach, a dodatkowe informacje i kulisy pojawiać się będą również na Instagramie. Do zobaczenia w każdym z tych miejsc! :) Żeby dobrze wstać, trzeba się dobrze położyć Zacznijmy od tego, że jakość twojego snu i wstawania ma bardzo duży związek z tym, jak i kiedy kładziesz się spać. Nieregularne pory zasypiania, duża ekspozycja na niebieskie światło (np. z komputera czy komórki) i źle przygotowana sypialnia to tylko kilka z błędów, które każdy z nas popełnia, nieświadomie utrudniając sobie zasypianie. Więcej o tym, co wspiera dobry i mocny sen znajdziesz w tekście Jak się wysypiać? 11 prostych do wprowadzenia sposobów. Nie każdy ma "dar" szybkiego i łatwego wstawania Wczesne i szybkie wstawanie nie jest naturalną umiejętnością każdego człowieka na świecie, choć - gdyby nie zewnętrzne czynniki, o których pisałam wcześniej - powinno być proste dla większości z nas. Każdy z nas ma inny chronotyp, a więc inaczej reaguje na naturalny rytm dobowy. O chronotypach i rytmie dobowym powstanie osobny wpis na Life Geek, dziś warto tylko wiedzieć, że według najbardziej znanego "doktora snu", Michaela Breusa istnieją 4 chronotypy, które z grubsza odpowiadają temu, jakie mamy nawyki dotyczące aktywności i snu: niedźwiedź - większość z nas jest niedźwiedziem. Niedźwiedzie mocno reagują na ilość światła w ciągu dnia. Gdy jest jasno, są aktywni, gdy ciemno, od razu są markotni i chce im się spać. Zazwyczaj potrzebują 8 godzin snu, chodzą spać nie za późno i nie za wcześnie i nie mają problemów ze wstawaniem, szczególnie jeśli poranki są - tak zwane "osobowości typu A", czyli bardzo mocno zmotywowane, silne jednostki. Wstają bardzo wcześnie i od razu gotowe są do podbijania świata. Najlepiej pracuje im się do południa, a potem coraz trudniej jest im się skupić. Raczej kładą się spać wcześniej, niż - przeciwieństwo lwów. Lubią analizować, kombinować, rozwiązywać problemy. Wilkami najczęściej są artyści, programiści i wszyscy, którzy lubią rozwiązywać skomplikowane problemy. Wilki mają duży problem ze wstawaniem rano, a pełnię "władz umysłowych" osiągają w okolicach południa. Najlepiej pracuje im się późnym wieczorem i nocą, dlatego też późno kładą się spać, często po intensywnej pracy. Z tego powodu nie potrafią i nie lubią wcześnie - delfin to chronotyp, który ma duże problemy ze snem ogólnie. Jego sen jest bardzo lekki. Długi, nieprzerwany sen to dla delfina rzadkość, bo często budzi się w nocy. Z tego powodu bardzo wcześnie czuje się bardzo zmęczony i ma problemy z wczesnym wstawaniem. Co ciekawe, bardzo dużo osób identyfikuje się jako wilki, tylko dlatego, że późno kładzie się spać. Tymczasem późna pora snu nie oznacza automatycznie wilczego chronotypu. Jeśli wieczorem już "nie myślisz" i po prostu siedzisz przed komputerem / konsolą itp. tak długo, aż nie padniesz, prawdopodobnie wcale nie jesteś wilkiem, a osobą, która sama zaburza sobie swój rytm dobowy poprzez przeciąganie momentu pójścia do łóżka i uciekanie w rozrywki. :) Jeśli natomiast czujesz, że dopiero wieczorem "odżywasz", jesteś w stanie wykonywać bardziej skomplikowaną, analityczną pracę, dobrze rozwiązuje ci się problemy czy kreatywnie tworzysz, prawdopodobnie jesteś wilkiem. W innym przypadku, tak zresztą jak niżej podpisana (czyli ja ;)) z dużą dozą pewności jesteś niedźwiedziem - jak znacząca większość naszej populacji. To tylko twoje nawyki i brak wiedzy o tym, jak działa sen powodują, że zaburzając swój rytm dobowy sam(a) narażasz się na poranną nienawiść do budzika. Jak wstawać rano - najskuteczniejsze sposoby Czyli jak najlepiej i najprościej nauczyć się dobrego (niekoniecznie wczesnego!) wstawania. Przy czym bardzo lojalnie ostrzegam, że wiele z tych sposobów i pomysłów wywoła u ciebie natychmiastowy sprzeciw. Powiesz pewnie "ale tak się nie da!" albo "nie mogę tego robić w ten sposób". No właśnie. Masz odpowiedź, czemu nie możesz wstać tak wcześnie, jak chcesz i dlaczego czytasz tekst o tym, jak wstawać rano. ;) Bez zmiany nawyków i mądrzejszego podejścia do snu w ogóle nie będziesz w stanie nauczyć się dobrego i bezbolesnego wstawania. 1. Zapewnij sobie odpowiednią ilość snu Wiele różnych źródeł mówi o różnej dopuszczalnej minimalnej i optymalnej ilości snu dla dorosłego człowieka. Najpowszechniej przyjmuje się, że 7,5 - 8 godzin snu jest najlepsze. Możesz ten czas skrócić nawet o 2 godziny, jeśli twój sen jest dobry jakościowo (przynajmniej tak przyjmują niektórzy badacze). Nie da się wstawać rześkim i wypoczętym jeśli śpisz maksymalnie po kilka godzin w nocy i trzeba się z tym po prostu pogodzić. Przy czym warto pamiętać, że odpowiednia długość snu nie oznacza od razu zasypiania o 21 czy wstawania o 6. Oczywiście, powszechnie przyjmuje się, że wstając wcześniej jesteś bardziej zmobilizowany do pracy, bardziej produktywny, a jedynym sposobem na osiągnięcie sukcesu i wielomilionowych zarobków jest wczesne wstawanie właśnie. Bzdura. :) Każdy z nas ma inne predyspozycje i chronotyp. Wstawanie codziennie o 8:00 czy 9:00 też jest okej, jeśli mimo tego wykonujesz wszystkie zaplanowane zadania i realizujesz cele. Jeśli masz dowolność w decydowaniu o tym, jak wygląda twój dzień, nie musisz od razu zrywać się o 6:00 rano, tylko po to, by pokazać jaki jesteś poukładany i zorganizowany. Pora twojej pobudki nie ma nic wspólnego z twoją efektywnością w pracy. Dużo ważniejsze od tego, kiedy wstajesz, jest to, ile czasu przesypiasz. To właśnie odpowiednia ilość zdrowego snu zapewni ci najlepsze efekty w ciągu dnia. 2. Wstawaj zawsze o tej samej porze Jesteśmy sumą naszych nawyków, również jeśli chodzi o postawowe funkcje biologiczne, jak jedzenie czy spanie. Nasz organizm po prostu lubi regularność. To dlatego podstawową zasadą każdego poradnika pt. "jak wstawać rano" (tego też ;)) jest wyrobienie sobie nawyku budzenia się zawsze o tej samej porze. Żeby było jasne, nie chodzi o to, że nagle wszyscy mamy stać się lwami, które budzą się o 5 rano i są gotowe podbić wszechświat. Możesz wstawać o której chcesz - pod warunkiem, że jest to zawsze ta sama pora. Zawsze oznacza ZAWSZE. Czyli: w weekendy, święta, dni powszednie i kiedy trochę później pójdziesz spać. Nasz organizm wykonuje szereg czynności, gdy śpimy - wydziela konkretne hormony, obniża temperaturę ciała itp., ale nie jest na tyle elastyczny, by zmieniać swój rytm za każdym razem, kiedy chce nam się akurat pospać do 10 zamiast do 8. Przyjmuje się, że nasze ciało przyzwyczaja się do konkretnej godziny po 4-5 dniach. Tyle czasu musisz dać sobie, zanim zaczniesz mimowolnie wybudzać się chwilę przed budzikiem. Ale, ale! Nawet jeden weekend, w którym postanowisz "odespać" cały tydzień (swoją drogą, "odsypianie" w sensie biologicznym nie do końca działa) może zaburzyć twój rytm dobowy i spowodować gorsze samopoczucie i jakość snu (i wstawania) w następnym tygodniu. W takim razie jak wstawać rano, jeśli nie zapewniasz sobie odpowiedniej ilości snu, o której pisałam w poprzednim punkcie? Masz dwa wyjścia: jeśli kładziesz się późno spać, ale przesypiasz ok. 5-6 godzin - regularne pory wstawania są zdecydowanie dla ciebie. Ok. 6 godzin zdrowego snu ciągle mieści się w granicach normy. Jeśli czujesz się zmęczony, postaw na drzemkę w ciągu dnia albo wieczorem po prostu połóż się wcześniej;jeśli kładziesz się bardzo późno spać i przesypiasz maksymalnie 2-3 godziny - wtedy od regularnego wstawania o tej samej porze dużo ważniejsze będzie jednak zapewnienie sobie odpowiedniej ilości snu. Przed pójściem spać przestaw budzik tak, by zapewnił ci minimum 6 godzin snu, ale pracuj też nad wieczorną rutyną. A może po prostu nie ma sensu się katować i trzeba przyjąć do wiadomości, że regularne późne wstawanie też jest okej? :) 3. Nie przeciągaj wstawania 7 drzemek w budziku to nie jest najlepsze wyjście, choć nie zgadzam się z popularną poradą, że należy wstać NATYCHMIAST po tym, jak budzik zadzwoni. Ale po kolei - myślę, że dużo lepiej rozumiesz, dlaczego nie powinieneś polegać na przeciągających się drzemkach. Najzwyczajniej w świecie sprawiają, że budzimy się o różnych porach. Raz to 2 drzemki i 10 minut, innym razem 5 drzemek i pół godziny. Wiesz już, że to nie służy twojemu organizmowi. I tak, oczywiście że najlepiej byłoby, gdybyś wyskakiwał z łóżka od razu radosny, uśmiechnięty i wypoczęty, ale nie każdy tak potrafi i doskonale to rozumiem. Niedźwiedzie zerwą się szybko, gdy za oknem słońce, ale zimą chcą spać jak najdłużej. Wilki w ogóle wolno się rozkręcają i wstawanie natychmiast po przebudzeniu jest poza zasięgiem ich możliwości. Dlatego mam zupełnie inną poradę: wyznacz sobie maksymalny czas na wstawanie z łóżka, niezbyt odległy od pierwszej pobudki. Jak to działa? ustaw pierwszy budzik na konkretną godzinę - najlepiej, jeśli budzik obudzi cię delikatnie i stopniowo, a nie przywali w głowę wwiercającym się w mózg alarmem. W ten sposób dużo łatwiej będzie ci pozostać przytomnym;ustaw drugi budzik, o bardzo charakterystycznym dźwięku, który oznacza maksymalny czas wstawania z łóżka. Dobrze, jeśli ten budzik leżał będzie poza twoim zasięgiem - na przykład w kuchni czy na samym końcu pokoju. Gdy zadzwoni, powinieneś być już na tyle obudzony, by bez problemu wstać;pomiędzy budzikami zrób co chcesz - możesz ustawić kilka standardowych alarmów albo - jeśli obudzisz się wcześniej - przeciągnąć się, przytulić do swojego partnera / partnerki, pomyśleć o nadchodzącym dniu, pomedytować albo cokolwiek chcesz. Nie sięgaj tylko po komórkę i nie przeglądaj sociali! To jest czas na błogie lenistwo, dobudzenie się i przygotowanie do intensywnego dnia;wykorzystaj czas na relaks nawet jeśli obudzi cię pierwszy budzik - nie zrywaj się od razu na nogi, poleż, odpocznij, przygotuj się. Szczególnie, jeśli wiesz już, że jesteś bardziej wilkiem niż niedźwiedziem. Chodzi o to, by wstawanie nie kojarzyło ci się źle, ale przyjemnie i miło. Dzień od razu zacznie się lepiej! 4. Zhakuj swój budzik Czyli dostosuj go do siebie i do swoich potrzeb. Zbyt często przyjmujemy podstawowy budzik w telefonie tuż przy łóżku za najlepsze rozwiązanie naszych problemów ze wstawaniem. A tymczasem opcji do optymalizacji jest tu mnóstwo: znajdź dźwięk budzika, który najlepiej ci odpowiada - nie musi to być od razu wwiercający się w mózg brzęczyk. Zarówno Android, jak i iOS mają już teraz wbudowane opcje, które mają za zadanie budzić cię nieco delikatniej i stopniowo (nie jest to poziom dedykowanych elektronicznych budzików czy aplikacji, ale zawsze coś):iOS - ustawiając funkcję "Pora spać" masz do dyspozycji bardzo rozsądny budzik, którego intensywność narasta z czasem;Android - w Samsungach alarm ma opcję ustawienia asystenta Bixby, który podpowie, która jest godzina, jaki mamy dzień i jaką temperaturę na budzik od łóżka - czyli porada, która pojawiła się już w poprzednim punkcie. Możesz odłożyć budzik na półkę zamiast kłaść go koło łóżka, albo wręcz zanieść go na przykład do... kuchni i położyć obok ekspresu do kawy (jeśli jesteś pewien, że cię obudzi);zainwestuj w smart-budzik - smart-budziki to osobne, zewnętrzne urządzenia, których zadaniem jest budzić cię stopniowo, imitując wschodzące słońce i dźwięki natury. Sama testowałam do tej pory budzik Utorch i byłam dosyć zadowolona. Teraz mam chrapkę na podobny sprzęt, ale Phillipsa - jeśli zdecyduję się go kupić, na blogu na pewno pojawi się recenzja! 5. Wykorzystaj cykl snu na swoją korzyść Na pewno wiesz, że w ciągu nocy przechodzimy przez różne fazy snu, układające się w ok. 90-minutowych cykle. W tym czasie doświadczamy snu lekkiego, głębokiego i etapu REM, w ramach którego śnimy. Odpowiedzią na pytanie, jak wstawać rano - szczególnie jeśli nic innego nie działa - to obudzić się gdy sen jest najlżejszy. Ponieważ fazy snu nie następują po sobie w prosty sposób (nie jest tak, że zasypiamy, wchodzimy w sen głęboki, a nad ranem w lekki), a przechodzą jedna w drugą w cyklach, może być tak, że budzik zadzwoni, gdy sen jest najcięższy - nawet jeśli jest to 8 czy 9 rano. Z pomocą przychodzi oczywiście... technologia, czyli aplikacje i smart sprzęty do monitorowania snu (więcej o tym już niedługo). Dzięki analizie ruchów, jakie wykonujesz w nocy, dźwięków (np. chrapania) czy tętna (jeśli masz opaskę) aplikacja określa, w której fazie snu jesteś i budzi cię w fazie lekkiego snu. A oto kilka pomysłów, jak budzić się zgodnie z fazami snu: Sleep Calculator - czyli aplikacja online, dzięki której zaplanujesz sen lub pobudkę. Możesz określić, o której chcesz wstać, albo o której się położyć, a aplikacja odpowiednio dostosuje godzinę zaśnięcia lub pobudki;Sleep Cycle - to jedna z najpopularniejszych aplikacji wspierających inteligentne budzenie się. Dzięki analizie ruchu i dźwięków wydawanych w trakcie snu potrafi rozpoznać, kiedy sen jest najlżejszy i obudzić nas właśnie wtedy. Wystarczy, że podasz aplikacji godzinę, o której chcesz się obudzić oraz przedział czasowy, w którym dopuszczasz obudzenie się (np. do 30 minut przed budzikiem), a ta przeanalizuje twój sen i wybierze taki moment na uruchomienie budzika, by pobudka była jak najmniejszym szokiem. Więcej aplikacji do mierzenia snu już wkrótce, w osobnym tekście;Timely - budzik w formie aplikacji, z którym na pewno nie zaśpisz, bo żeby go wyłączyć... potrzebujesz rozwiązać zadanie matematyczne! Za podpowiedź i inspirację dziękuję Bartkowi! Aplikacje ze smart-opasek - kilka smart-opasek na rynku ma podobną funkcję w swoich aplikacjach. Jeśli szukasz niedrogiej smart-opaski, koniecznie zajrzyj na to zestawienie opasek do 200 zł. 6. Znajdź powód do wstawania Oczywiście, każdy z nas musi wstać rano do pracy / szkoły, ale dla większości z nas nie jest to wystarczająco atrakcyjny powód, by podnieść się z łóżka. Bardzo mocno zachęcam, by znaleźć w poranku coś, co będzie cię wyciągało z łóżka, czyli własny, poranny mini rytuał czy nawyk. Co to może być? Coś zupełnie prostego, jak na przykład kilka minut więcej na zaparzenie sobie przepysznej kawy czy zjedzenie dobrego śniadania. Może 5-10-15 minut pobudki wcześniej niż do tej pory możesz zagospodarować na zajęcie się swoim hobby czy ćwiczenia, które szczególnie lubisz? Dobrym rozwiązaniem, podpowiedzianym na grupie Life Geeki przez Kasię i Beatę (dzięki, dziewczyny!) jest umówienie się z kimś na poranne spotkanie czy nawet wyjście na siłownię. W OSTATECZNOŚCI, jeśli rano nie możesz obejść się bez sprawdzenia poczty czy Facebooka, wynieś telefon do innego pokoju. Ciekawość powinna wygonić cię z łóżka równie szybko, jak zapach porannej kawy. Nie pochwalam tego sposobu, żeby było jasne! Ale lepszy rydz niż nic. ;) 7. Znajdź wsparcie Jak przy budowaniu każdego nawyku, również i wtedy, kiedy chcesz nauczyć się, jak wstawać rano wypoczętym i pełnym energii, możesz po prostu poszukać wsparcia wśród innych ludzi! W anglojęzycznych social mediach jest już kilka grup (chociażby na Facebooku), które zrzeszają osoby dbające o jakość snu i wczesne wstawanie. Jeśli jednak wolisz coś polskiego, zachęcam cię do dołączenia do grupy Life Geeki na Facebooku, gdzie dyskutujemy o różnych aspektach produktywności. Jest też oczywiście wpis o tym, jak wstawać rano! 8. Wstawaj ze zwierzakiem Żeby było jasne - nie zachęcam do kupowania psa czy kota tylko po to, żeby wcześniej wstawać! Ale w naszej lifegeekowej grupie kilka razy przewinęła się już rada, że głodny kot albo spragniony spacerku pies to jeden z najlepszych motywatorów, żeby rano zwlec się z łóżka. Ja niestety nie mogę tego potwierdzić, bo moje zwierzaki wstają razem ze mną i ani myślą wcześniej zwlekać się z łóżka, ale wierzę, że może to być idealny motywator dla zwierzolubów, których nic innego spod ciepłej kołdry nie wygoni. (Za pomysł i podpowiedziałkę dziękuję szczególnie Ani i Beacie!) 9. Pogódź się ze swoim chronotypem O ile to możliwe, przeorganizuj swój dzień tak, by nie zrywać się o 5 rano, jeśli nie czujesz się na siłach. Powtórzę jeszcze raz: to, o której wstajesz nie czyni cię lepszym / gorszym / mądrzejszym czy głupszym człowiekiem. Zadbaj o to, by sen był odpowiednio długi i zdrowy, a nie o to, by o 5 rano radośnie oznajmiać w social media, że już wstałeś. Popracuj też nad wieczornymi nawykami, by dać organizmowi szansę faktycznie się zmęczyć. I koniecznie daj znać, jak poszło! :) Masz własny sposób na to, jak wstawać rano? Daj znać w komentarzu! :)
Tata w Pracy: Dzisiaj zaczniemy prosto z mostu. Marcin Krupa. Kim jesteś? Marcin Krupa: Kim jestem? Często sam sobie zadaję to pytanie. Jestem człowiekiem o wielu twarzach. Różnych na różną pogodę. Mówienie o samym sobie zawsze było dla mnie trudne, chyba, że z kimś swobodnie rozmawiałem. Mam czworo dzieci, troje tu, jedno patrzy na nas. Dwoje mam z najwspanialszą żoną na świecie, a dwoje wychowujemy razem z najwspanialszą żoną na świecie. Dzieci nie są dla mnie najważniejsze. Są ważne, nawet bardzo ważne. Jednak są rzeczy ważniejsze. Życie miałem dziwne. Robiłem dziwne rzeczy. Jestem złym człowiekiem o dobrym sercu, który lubi być kurą domowa zajmującą się dziećmi. Ci, którzy widzą mnie pierwszy raz, nigdy nie powiedzą, że potrafię się zajmować dziećmi. Ci, którzy mnie znają, powiedzą, że nawet lepiej niż… Czemu będę mówił? Ano dlatego, że bycie ojcem to coś normalnego, naturalnego. Ojciec to taka inna matka i odwrotnie, matka to taki inny ojciec. Ojciec potrafi zrobić wszystkie te same rzeczy, jak każda matka. Z jedną różnicą, która stoi kością w gardle pewnym nieogarniętym ludziom, INACZEJ. A to nie oznacza gorzej. Od kilkunastu lat ogarniam rzeczy, które przerosły niejedną kobietę. Jestem kimś wyjątkowym, NIE. Wyjątkowa jest moja żona i wiele innych osób. Tata w Pracy: Dużo pracujesz, co robisz w życiu codziennym? Marcin Krupa: Wykonuję kilka prac. Zajmuję się radiologią w zakresie medycyny ludzkiej i weterynarii oraz systemów bezpieczeństwa. To jedno z moich głównych źródeł utrzymania. Zmusza mnie do ciągłego bycia w biegu i ciągłej nauki. Cóż, trzy specjalizacje, w tym dwie medyczne, zmuszają moje stare szare komórki do ciągłego się medycyną wojskową. Jestem instruktorem szkolenia podstawowego. Ratownikiem. W sumie można to podciągnąć pod punkt A, jednak to inna para kaloszy, która fajnie brzmi, ale wygląda makabrycznie. Cóż, wiedza przydała się nie jeden raz. Pracuję na strzelnicy. Jestem instruktorem oraz sędzią sportowym. Sprawia to dużo frajdy, zwłaszcza jak człowiek widzi, jak dziewczyny potrafią utrzeć nosa kozakom. Przez wiele lat zajmowałem się tworzeniem i prowadzeniem pewnego czasopisma. Przerodziło się to w tworzenie własnego projektu, bycia korespondentem wojennym, który z powodzeniem, aż do 2018 budowałem. Przyniósł wiele dobrego. Niestety zostałem pozbawiony owoców pracy, ale to historia sama w sobie. Nadal staram się być korespondentem wojennym. Tata w Pracy: Czy dzieci lubią Twoją pracę? Marcin Krupa: Moja żona mówi, że tak. Młodszym się podoba to co robię. Najstarszy, nie wiem, kupił sobie karabin, zbudował apteczkę, coś go tam medycyna ciągnie. Tata w Pracy: Czy praca którą wykonujesz koliduje z życiem rodzinnym? Jak sobie z tym radzisz? Starcza czasu, czy to są wyzwania? Marcin Krupa: Zawsze starałem się dostosowywać swoją pracę i naukę do zajmowania się dziećmi i domem. Często było tak, że dzieci były ze mną w pracy, na studiach, były ze mną na służbie lub wyjeżdżały ze mną. Zajmowanie się dziećmi było i jest dla mnie czyś normalnym i naturalnym. Często byłem widziany z nosidełkiem na klacie, latającego po mieście, urzędach, czy innych miejscach. Ostatnio trochę praca koliduje w tym aby się na 110% zająć dziećmi, choć od 9 lat staram się swoją pracę dostosować do rytmu życia rodziny. Być każdej nocy w domu, aby dzieci przywitać rano lub/i pożegnać wieczorem. Jak sobie radzę. Robię bardzo dużo kilometrów. Dzieci mam już podrośnięte, a nawet przerośnięte. Dzięki temu oraz wychowaniu, mogę więcej czasu poświęcić pracy. Nigdy nie starcza czasu. Jak to mówią, do wychowania dzieci potrzeba całej wioski. Praca ciąży i koliduje. Koliduje w tym aby móc być z żoną tylko dla siebie. Tata w Pracy: Czy uważasz, że starcza Ci czasu na dzieci? Marcin Krupa: Staram się poświęcić im maksimum, czasem brakuje, bo mamy sporo problemów. Wychowujemy z najwspanialszą z żon, troje bardzo odmiennych od siebie dzieci. Każde ma inne wymagania i inne potrzeby. Jedno ma Zespół Aspergera i inne sprzężone problemy rozwojowe. Drugie ma ADHD i problemy z metabolizmem. Trzeci promyk serca, to kopia swojej mamy, które przysparza mi najwięcej siwych włosów, wymaga ciągłego karmienia wiedzą i rozrywką .Na wiele rzeczy nam nie starcza czasu. Pewnie dlatego, że sami się wciąż uczymy, pracujemy i robimy szereg różnych rzeczy, jak np. zajmowanie się własnymi końmi. Tata w Pracy: Jakiej umiejętności przydatnej w pracy nauczyły Cię dzieci? Marcin Krupa: Czego nauczyły… Zrobiły ze mnie matkę . A serio, nie wiem, nigdy się nad tym nie zastanawiałem. O tym raczej powinni powiedzieć ludzi, którzy mnie znają od lat i widzą jakieś różnice. Może stałem się odrobinę bardziej poukładany. Gotować zawsze umiałem, więc tego raczej nie. Ze sprzątaniem też nie miałem jakoś problemów. A partyzantkę z przebieraniem dzieci w locie znałem wcześniej z innej formacji. Tata w Pracy: Jak odpoczywasz od dzieciaków i ładujesz akumulatory, żeby mieć dla wszystkich siłę i dobrą energię? Marcin Krupa: Podobno da się od nich odpocząć czy nawet coś tam naładować. Czasem da się je sprzedać po dobrych i mniej ludziach. Jeżdżę motocyklem choć z tym ostatnio trochę ciężko, ze względu na stan zdrowia po wypadku. Jeździłem dużo samochodem terenowym. Strzelam i uczę ludzi jak strzelać. Nurkuję, to najbardziej oczyszcza mi umysł. Kocham żonę. Uczę się i ludzi, robię dziwne rzeczy (np. wypad do Wawy na hindusa), albo najzwyczajniej leżę i się byczę. Tata w Pracy: Spróbuj powiedzieć coś co pokrzepi wątpiących, poprawi humor zmęczonym, doda siły niewyspanym i pokaże Dobry Przykład. Marcin Krupa: Wątpiących w co? W bycie ojcem, w swoje możliwości czy umiejętności? Siedzę właśnie z przemądrzałym siedmiolatkiem, którego z nudów roznosi. I szczerze, mimo, że mnie strasznie denerwuje, to za skarby tego świata go nie zamienię. Dziś żyjemy w dziwnych czasach. Wiele z tych zwątpień czy powątpiewań to są dziwne rzeczy, totalne głupoty jakieś. Tak, kasa jest ważna, to tamto ważne. Dzieci zabierają coś tam, hmm CO? Ja nie wiem, mi jedynie coś tam odwlekły w czasie. Z dziećmi można robić bardzo dużo rzeczy. Nasze najmłodsze, miało 3 tygodnie kiedy pojechaliśmy z nim na przeprawę terenową. Miał 6 miesięcy kiedy pojechał pierwszy raz na strzelnicę. Jeździmy, bawimy się. Chcesz jechać na koncert, przygotuj się i jedź. To tak proste, że aż trudne. Mieszkamy na wsi, takiej prawdziwej, w środku wielkiej polany w lesie. Kilometry od tzw. Cywilizacji, która dla wielu ludzi jest podstawą istnienia. Jeździmy do szkół, które są oddalone około 40 km. Dla wielu to coś nie do pojęcia. Dla nas, to czasem coś męczącego. Ale rekompensata w postaci widoku, zawsze będzie większa. Dzieciaki, które wychowujemy, każde ma swoje problemy, najstarszy ma ADHD i problemy z metabolizmie, średni jest wcześniakiem, z wieloma zaburzeniami rozwoju oraz zespołem Aspergera. Najmłodszy to żywioł, który ciężko utrzymać w ryzach, który wymaga ciągłego karmienia intelektualnego oraz wyżycia fizycznego, taki klon swojej mamy, choć podobno podobny do mnie . Wszystkie te słowa w jednej całości brzmią jakoś dla mnie dziwnie i robią ze mnie nie wiadomo kogo. A to przede wszystkim mojej żonie należą się oklaski i wyrazy uznania.
jak przywitać dziewczynę rano